• ks.bukowinski@gmail.com
  • 530 740 323

Z Matką Bożą Różańcową rozważamy święte sakramenty - ciąg dalszy.

Kapłaństwo Jezusa

Wiedząc, kim jest Jezus, dziś stawiamy pytanie, w jakim znaczeniu On jest Najwyższym Kapłanem?

Przybył bowiem na ziemię jako Syn Boga nie tylko po to, aby nam zaproponować przeprowadzkę w Kosmos Życia Bożego, ale aby nas odkupić, bo dobrowolnie odwróciliśmy się od Boga. Uczynił to Adam i Ewa, oraz miliony ludzi, naśladujących swych rodziców w nieposłuszeństwie Bogu. Syn Boga przybył, aby swoją krwią zapłacić długi, jakie zaciągnęliśmy wobec Boga, wykorzystując na własną rękę otrzymane od Niego dary, szczególnie chodzi o wykorzystanie czasu, który szybko wypada z naszych rąk. Jezus chciał też po sprawiedliwości wykupić nas z rąk szatana, w które wpadliśmy dobrowolnie. To wykupienie polegało na złożeniu przez Syna Bożego ofiary z życia doczesnego, płacąc nim za braci – bo tak nas potraktował – i wybawiając z mocnych rąk szatana. Tą ofiarą poprosił Ojca o przebaczenie nam i darowanie kary za nasze nieposłuszeństwo.

Dotykamy ważnego dzieła Syna Bożego. On nie miał co dać Ojcu, bo wszystko co Ojca, to i Jego. Kiedy jednak stał się człowiekiem, miał nasze człowieczeństwo, czego Ojciec nie miał. To człowieczeństwo postanowił Ojcu ofiarować. Ojciec Ofiarę przyjął. Dotykamy istoty kapłaństwa. Kapłan to ten, kto składa ofiarę Bogu.

Dziś słowo „ofiara” w wymiarze religijnym jest nieznane, stąd i tajemnica kapłaństwa dla wielu jest obca. Trzeba zapytać, czym jest ofiara w znaczeniu religijnym? Jest ona darem złożonym Bogu, w którym wyznajemy nasze liczenie się z Nim. Im wyżej Go cenimy, tym większą ofiarę chcemy Mu złożyć. Chodzi o nasze podejście do Niego. Ofiarą prosimy, przepraszamy, wynagradzamy, dziękujemy, wielbimy. W Piśmie Świętym najlepszym wykładem na temat ofiary jest ta, o jaką poprosił Bóg Abrahama. Ten miał pierworodnego syna, Izaaka, i Bóg poprosił ojca, aby Mu tego syna złożył w ofierze. Abraham to zrobił. Bóg w ostatnim momencie wstrzymał jego rękę i nóż, tak że syna nie zabił, i podziękował Abrahamowi za to, że poznał, iż w większym stopniu kocha Jego, czyli swego Boga, niż syna. Ofiara religijna jest aktem miłości Boga ponad wszystko. Dokładnie tak do ofiary podszedł Syn Boga, który stał się człowiekiem i Ojcu oddał swe życie, bo ono było największą wartością, jaką jako Syn Człowieczy posiadał. Ojciec kocha Syna i kocha nas. Ofiarę przyjął w duchu miłości. A Jezus postanowił tę ofiarę składać nieustannie w formie sakramentu ołtarza. Do jej składania potrzebni są Mu kapłani.

Jezus dał nam udział w swoim kapłaństwie i wezwał nas, byśmy również składali ofiarę Ojcu Niebieskiemu z tego, co dla nas cenne. Może to czynić każdy, kto w Jezusa wierzy. Na tym polega kapłaństwo powszechne, w którym uczestniczą wszyscy ochrzczeni w imię Jezusa. To kapłaństwo uzdalnia nas do składania ofiary miłej Bogu. Jest ona zawsze podłączona do Ofiary Jezusa, stąd pewność, że każda sekunda tak ofiarowana dociera do Ojca Niebieskiego.

Dotykam pierwszego daru Kapłaństwa Chrystusowego i naszego. Nawiązując do Kosmity, sygnalizuję, że Bóg Jest Święty, Święty, Święty i Jego Życie jest Świętością. Ona nie jest stwarzana, ona jest udzielana, abyśmy to Boże, Święte Życie mieli w sobie i nim żyli na ziemi i w niebie.

Przypominam, czym jest świętość? Jest ona życiem Boga i tylko Boga. W Nim wszystko jest święte. My otrzymujemy od Boga łaskę świętej wiary, świętej nadziei i świętej miłości. Te umiejętności kiedyś nazywano cnotami teologicznymi lub teologalnymi, a mówiąc prosto - są to święte cnoty. Ludzka wiara nie wystarcza do zbawienia. Potrzebna jest ta święta, jaką otrzymujemy od Jezusa otwierając dla Niego swe serce. Cnoty święte przygotowują nas do odbioru samej świętości Boga, a jest nią łaska uświęcająca, która jest życiem dziecka Bożego, jakim Bóg nas wypełnia w chwili chrztu świętego. To życie i godność dziecka Bożego należy codziennie pielęgnować i nie tylko ocalić, ale rozwijać, aby dziecko Boże - jeśli żyje na ziemi dłużej - było rozpoznawane przez otoczenie promieniując autentyczną miłością Boga. Wtedy Bóg Ojciec jest dumny ze swego dziecka.

Kapłaństwo sakramentalne

Kapłaństwo jest odpowiedzialnością za świętość, jaką Bóg rozdaje i pielęgnuje w swoim Kościele. Jezus podzielił się swoim Kapłaństwem nie tylko z wszystkimi ochrzczonymi, ale w sposób szczególny z wybranymi przez siebie mężczyznami i ich uczynił odpowiedzialnymi za świętość. To jest ich najważniejsze zadanie. O tym sakramentalnym kapłaństwie chcę przypomnieć to, co w katechezie było powiedziane.

Kapłaństwo jest to jedyny sakrament, którym jest żywy człowiek, jako znak i narzędzie przekazu łaski Bożej. Kapłan jest nieustannie do dyspozycji Boga i ludzi. Jego celem jest przekaz życia Bożego, czyli łaski świętości tym, którzy na nią otwierają swe serce.

Kapłaństwo jest sakramentem udzielonym powołanym i wybranym. Jezus mówi o tym wyraźnie. Każdy człowiek jest do czegoś powołany, ale wśród powołanych są i wybrani. Mają zadania szczególne. Powołanie może mieć wymiar życia doczesnego. Często jest to powołanie do ojcostwa lub macierzyństwa. Bóg takie zadanie daje i z niego rozlicza. Powołanie wykonują dobrze jedynie ludzie odpowiedzialni przed sprawiedliwym Bogiem.

Wybrani natomiast mają zadania w Kościele i do nich należą charyzmatycy. Jednym z charyzmatów jest kapłaństwo. Ono, jak już wspomniałem, stoi na straży świętości. Kapłan jest za nią odpowiedzialny. Ta odpowiedzialność polega n tym, że sam żyje świętością Boga, naśladując Jezusa, bo On jest wzorem świętego życia. Święcenia kapłańskie to wezwanie do przekazu świętości innym. Wezwany może zlekceważyć swoją świętość, nawet może na posłudze w Kościele robić swoje interesy. Jezus to zaryzykował i pokazał, jak to może wyglądać. Duchowieństwa nie należy idealizować, bo Jezus posługuje się wybranymi, lecz słabymi, a nawet grzesznymi, co możemy obserwować śledząc dzieło Judasza, czy zaparcie się Piotra. Sąd nad każdym kapłanem jest w rękach Boga, a odpowiedzialność jego jest największa z tych, z jakimi mamy do czynienia na ziemi; powtarzam: kapłaństwo to odpowiedzialność za świętość.

W konsekrowane ręce kapłana Jezus składa siebie pod postacią chleba i wina. Ten Sakrament to „Święte świętym, kto święty niech przystąpi, kto nim nie jest, niech się nawróci”. Takie słowa wypowiadano w Kościele pierwszych wieków przed Komunią Świętą. One najlepiej odsłaniają, czym jest sakrament kapłaństwa i czym sakrament Eucharystii.

W rękach kapłana są jeszcze sakrament pokuty i sakrament namaszczenia chorych. Sakrament pokuty: komu grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a komu zatrzymacie, są mu zatrzymane. Ten sakrament przywraca utraconą świętość. Nikt z ludzi nie ma takiej władzy, tylko kapłan. Istnieją możliwości odzyskania świętości przez akt żalu doskonałego, który jest aktem świętej miłości, ale niewielu ludzi do takiego aktu dorasta. Umieją go wzbudzić jedynie ludzi „głodni” świętości. Ten głód jest warunkiem pojednania z Bogiem. Większość chce mieć pewność pojednania i wyznaje grzechy przed Bogiem wrzucając je do ucha kapłana. To ucho jest podłączone do miłosierdzia Bożego, i kapłan, przez rozgrzeszenie, daje znak, że to miłosierdzie oczyszcza z wszystkich grzechów.

Sakramentu kapłaństwa udziela biskup. Bierzmowania w Kościele udziela Biskup, ale tego sakramentu może udzielić kapłan. O namaszczeniu chorych powiem nieco więcej po refleksji nad kapłaństwem.

Kapłan nie udziela sakramentu małżeństwa, bo jego szafarzami są młodzi, którzy ślubują sobie miłość wzajemną do śmierci. Kapłan jest tylko urzędowym świadkiem i błogosławi młodą parę.

Kapłan jest odpowiedzialny za miłość wzajemną.

Jezus nowe przykazanie „miłości wzajemnej” przekazał tylko wtajemniczonym w kapłaństwo, zgromadzonym w wieczerniku tuż przed Jego męką. Na tym przykazaniu polecił budować swój Kościół i chciał, aby on tym przykazaniem żył. Do kapłaństwa dorastają ci, którzy umieją kochać miłością wzajemną. Jezus uczył tej miłości myjąc apostołom nogi w wieczerniku, i dając im siebie pod postacią chleba i wina. Podał też miarę tej miłości: Nikt nie ma większej miłości nad tą, gdy ktoś daje życie za przyjaciół. Kapłani dorastają do przyjaźni z Jezusem. Miłość wzajemna nie jest ludzkim dziełem, ale dziełem Jezusa.

Kapłan jest pośrednikiem. Jak Jezus jest Pośrednikiem między Ojcem a ludźmi, tak i kapłan jest mostem łączącym niebo z ziemią. Po nim Bóg przekazuje wielkie bogactwo ludziom, a ludzie to co mają mogę przekazać Bogu. Przez ręce kapłana dokonuje się wymiana darów. Ludzie przynoszą chleb i wino, Bóg je przyjmuje i daj Święte Ciało i Krew swego Syna. Każda Msza święta to taka wymiana darów i słów między ludźmi i Bogiem, oraz między Bogiem i ludźmi. Tą też drogą kapłan przekazuje błogosławieństwo Boga tym, którzy na nie czekają.


Współczesne uderzenia w kapłaństwo i duchowieństwo

Jesteśmy świadkami mocnych uderzeń w Kościół, który jest jeden, święty, powszechny i apostolski. Ataki zmierzają do zniszczenia jedności, przez podziały episkopatów, diecezji, parafii, rodzin. Uderzenie w świętość, to przede wszystkim uderzenie w kapłanów odpowiedzialnych za tę wartość. Uderzają też w świątynie, miejsce święte, w obrazy, niedzielę jako dzień święty, w osoby poświęcone Bogu… Uderzenia są również wymierzone w powszechność Kościoła, przez świetnie zaplanowany globalizm, jego cząstką jest Gender. Uderzenia zmierzają też do odcięcia Kościoła od Apostołów i Tradycji, aby można było zmieniać Ewangelię. Kto buduje na Apostołach nigdy nic w Ewangelii nie zmienia, lecz wszystko wypełnia…

Uderzenie w duchowieństwo, przez propagowanie antyklerykalizmu jest gaszeniem świętości w Kościele. Na ziemi w nim to, co święte, jest wymieszane z tym, co ziemskie, to co Boże, z tym co ludzkie. Jesteśmy świadkami mocnego uderzenia w pedofilię, ale to zapowiedź kolejnych uderzeń o wiele mocniejszych. Bramy piekielne jednak Chrystusowego Kościoła nie zwyciężą. Diabeł najbardziej nienawidzi naszej świętości posłusznej Bogu. Wina księży i biskupów duża, ale nasz Bóg umie posłużyć się wszelkim złem do swoich wielkich celów. Oczyszczenie Kościoła z duchowieństwa skompromitowanego będzie polegało nie tylko na wymiataniu spod dywanów śmieci, jakie tam zostały ukryte przez biskupów, ale i wyrzucaniu dywanów, bo Kościół Jezusa jest ubogi i dywanów nie potrzebuje.



J 2, 1-11.Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. 2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. 4 Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? 5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. 8 Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. 9 A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego 10 i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. 11 Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela (Mk 10, 9).

Małżonkowie mają rozważać co Bóg uczynił w ich życiu dając im potomstwo. Co to oznacza gdy Jezus się rodzi jako Zbawiciel i kto jest podstawą szczęścia rodzinnego.

Sakrament małżeństwa wg Katechizmu Kościoła Katolickiego.

1659 Święty Paweł mówi: "Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół. Tajemnica to wielka, a ja mówię w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" (Ef 5, 25. 32).

1660 Przymierze małżeńskie, przez które mężczyzna i kobieta stanowią między sobą wewnętrzną wspólnotę życia i miłości, powstało z woli Stwórcy, który wyposażył je we własne prawa. Z natury jest ono nastawione na dobro współmałżonków, a także na zrodzenie i wychowanie potomstwa. Małżeństwo ochrzczonych zostało podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu .

1661 Sakrament małżeństwa jest znakiem związku Chrystusa i Kościoła. Udziela on małżonkom łaski miłowania się wzajemnie tą miłością, jaką Chrystus umiłował Kościół. Łaska sakramentu udoskonala zatem ludzką miłość małżonków, umacnia ich nierozerwalną jedność i uświęca ich na drodze do życia wiecznego .

1662 Małżeństwo opiera się na zgodzie obu stron, to znaczy na woli wzajemnego i trwałego oddania się sobie w celu przeżywania przymierza wiernej i płodnej miłości.

1664 Do istoty małżeństwa należy jedność, nierozerwalność i otwartość na płodność. Poligamia jest przeciwna jedności małżeństwa; rozwód rozłącza to, co Bóg złączył. Odrzucenie płodności pozbawia życie małżeńskie dziecka, które jest "najcenniejszym darem małżeństwa" .

1665 Dopóki żyje prawowity współmałżonek, zawarcie powtórnego związku przez rozwiedzionych sprzeciwia się zamysłowi i prawu Bożemu, jak tego nauczał Chrystus. Osoby rozwiedzione zawierające nowy związek nie są wyłączone z Kościoła, ale nie mogą przystępować do Komunii świętej. Powinny one prowadzić życie chrześcijańskie, zwłaszcza wychowując swoje dzieci w wierze.

1666 Chrześcijański dom rodzinny jest miejscem, gdzie dzieci otrzymują pierwsze głoszenie wiary. Dlatego dom rodzinny słusznie jest nazywany "Kościołem domowym", wspólnotą łaski i modlitwy, szkołą cnót ludzkich i miłości chrześcijańskiej.

Hierarchia wartości

Do konfliktu prowadzi także nieuporządkowana hierarchia wartości. Dla mnie jest co innego ważne niż dla mojego męża. Mnie zależy na czymś odmiennym niż mojej żonie. Niezgodność opinii na jakiś temat przeradza się w sprzeczkę. Dochodzą przykre słowa, a podniesiony ton głosu wzmaga napięcie. Narastają negatywne emocje, dochodzą wątki poboczne merytorycznie niezwiązane z zasadniczą sprawą - i kłótnia gotowa. Na domiar złego, niezażegnany konflikt niejednokrotnie przeradza się w wojnę popartą wrogim nastawieniem, oziębłością, a nawet nienawiścią współmałżonków.

Czy w takich sytuacjach możliwy jest małżeński kompromis? Czy skłóceni, emocjonalnie oddaleni małżonkowie mają szansę na naprawienie relacji? Jak najbardziej tak.

Dialog małżeński - jakie to trudne

Aby mogło nastać szczere pojednanie skłóconych partnerów, potrzebne są: czas, właściwy moment do rozmowy i odpowiednie miejsce. Gdy upłynie odpowiedni czas i opadną emocje, możemy obiektywnie ocenić zaistniałą sytuację. Wybierzmy dobry moment do rozmowy - gdy dzieci już zasną, gdy współmałżonek skończy oglądać mecz, a żona odłoży swoją książkę. Ustalmy dogodne miejsce do dialogu - może to być spacer lub wygodny fotel.

Nie podejmujmy rozmów, gdy włączony jest telewizor czy komputer. Starajmy się skupić na sobie nawzajem. Koncentracja ułatwi poznanie argumentów, którymi kierował się mąż/żona. Miejmy na uwadze, że kobiety i mężczyźni mają inny sposób komunikacji. Nie łudźmy się, że nasz rozmówca domyśli się, o co nam tak naprawdę chodziło. Bądźmy otwarci na usłyszane słowa. Im wcześniej nauczymy się sztuki rozmowy i prowadzenia dialogu, tym łatwiej znajdziemy wspólne stanowisko w sprawach dotyczących naszego małżeństwa. Praca ta niekiedy trwa lata, ale warto, bo potem nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania. Niejako nawykiem staje się mądre przeanalizowanie na wiele sposobów problemu, który staje przed nami. Musimy przegadać wszystkie trudne sprawy. Nauczmy się nie tylko mówić o swoich wątpliwościach, smutkach, ale też umiejmy słuchać drugą osobę, by lepiej zrozumieć konkretne zdarzenie. Nieumiejętność rozmowy jest konsekwencją awantur, ucieczek z domu i pozamałżeńskich romansów. Niedojrzałość emocjonalna partnerów prowadzi do rozpadu wielu związków. Św. Augustyn pisał: "miłość to wybór drogi miłości i wierność temu wyborowi". Paradoksem jest, że choć kłótnie ranią, to jednak wzmacniają więź między małżonkami. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Konflikty umacniają naszą miłość, jeszcze bardziej doceniamy, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy i dla siebie cenni. Dlaczego więc tak rzadko okazujemy sobie uczucia? Małżeństwo w codziennym użyciu Zabiegani, zapracowani zapominamy o miłych słowach, prostych gestach dobroci, liścikach miłosnych. A czasem tak niewiele potrzeba, by odświeżyć wzajemną więź, by druga osoba poczuła się adorowana i doceniona. Warto zainwestować we własne małżeństwo. I nie trzeba tu wielkich nakładów finansowych, liczy się inwencja i pomysł. Randka po 20 latach małżeństwa - jak najbardziej tak. Od czasu do czasu rozrywka kulturalna. Nie wstydźmy się chwycić swoją żonę/męża za rękę. Nie bądźmy jałowi w okazywaniu uczuć. Pocałunek z zaskoczenia, drobny gest, skromny upominek - czy tak wiele nas kosztują? Zaplanujmy spotkania tylko we dwoje, poczytajmy wspólnie ulubioną książkę, pooglądajmy stare zdjęcia, zatrzymajmy się na sobie. Nie rozmawiajmy o dzieciach, zapomnijmy o pracy, nie róbmy listy zakupów. Uchwyćmy coś niewidzialnego, by stało się namacalne. Narzeczeństwo - czas licznych pytajników Nieprawdą jest, że przed ołtarzem stajemy idealni, bez wad i różnic, które nagle pojawiają się po ślubie. Często słyszymy: mój mąż tak się zmienił po ślubie, albo: ona taka nie była przed małżeństwem. Nie był/nie była, bo albo tego nie zauważyliśmy, albo nie chcieliśmy widzieć, albo zamknąwszy się w świecie uniesień, radości, zakochania najzwyczajniej nie rozmawialiśmy o fundamentach naszego związku. I tu dotykamy istoty okresu narzeczeństwa.

Ten magiczny czas można porównać do świata trzylatka - im więcej chcemy się dowiedzieć, tym o więcej musimy pytać. Bądźmy - jak dzieci - głodni wiedzy o przyszłym współtowarzyszu drogi. Niech narzeczeni nie boją się zadawać sobie trudnych, czasem krępujących, wstydliwych pytań. Wspólne życie to nie piękny wysprzątany świat, to czasem bardzo przyziemne rzeczy, które potrafią doprowadzić do frustracji a nawet depresji W 2009 roku orzeczono ponad 65 tysięcy rozwodów gdzie jedną z głównych przyczyn była niezgodność charakterów. Można przypuszczać, że w związkach tych nie było ognia pytań, małżonkowie nie zgłębiali wiedzy o partnerze. Miłości nie można pozostawić samej sobie. Nie bez przyczyny miłość porównywana jest do pięknego kwiatu, o który trzeba dbać, troszczyć się, pielęgnować. Nie tylko do ślubu, nie tylko w dniu ślubu czy w trakcie miesiąca miodowego, ale przez całe życie. Osoby, które chcą złożyć sobie przysięgę przed Bogiem, powinny zweryfikować wcześniej, czy naprawdę się znają, czy budują swój związek na trwałym fundamencie, czy więzi, jakie zrodziły się między nimi, przetrwają na zawsze. Ten wspólny dar, jakim mogą siebie obdarzyć małżonkowie, niesie niezrównane bogactwo. Umacnia związek, buduje dojrzałość i współodpowiedzialność za rodzinę.

Co Bóg złączył... Małżeństwo sakramentalne to stała obecność Chrystusa wśród małżonków. Jeżeli decydujemy się na małżeństwo, poszukujemy towarzysza na dobre i złe. Podając sobie dłonie w duchu miłości, przyrzekamy wspólną wędrówkę przez całe życie. W sakramentalnym małżeństwie od ołtarza odchodzi nas troje: mąż, żona i wśród nich na całe życie Chrystus. W przysiędze sakramentalnego małżeństwa wypowiadamy niezwykle doniosłe słowa: "Ślubuję ci miłość, wierność, uczciwość oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Bóg". To jest program naszego wspólnego życia i żadna siła tego nie rozerwie. Małżeństwa nie zawieramy na chwilę i nie kończymy, gdy dzieje się coś niedobrego. Rodzina musi mieć kręgosłup, musi mieć trwałe fundamenty. Jeżeli zawieramy Sakrament Małżeństwa, nie możemy kierować tzw. ceremonią, czy opinią publiczną. Dwoje ludzi - mąż i żona muszą na co dzień żyć Ewangelią, czerpać z tego wiecznie żywego źródła, by sami mogli być wsparciem i siłą dla dzieci, także dla dalszych członków rodziny. Życie nie jest snem albo marzeniem - tu potrzeba wiele wytrwałości, pokory, kompromisu i modlitwy!

Droga do porozumienia

Jan Paweł II mówił: "Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje "Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych". Żyjemy szybciej i intensywniej niż pokolenie wcześniej, ale to nie usprawiedliwia naszego egoizmu i braku chęci do dbania o współmałżonka. Kiedy ostatni raz dowiedzieliśmy się czegoś nowego o sobie nawzajem? Czy rozmawiamy o swoich codziennych uczuciach? Przecież w małżeństwie niejako rezygnujemy z własnego ja, ale po to, by zdobyć nasze wspólne my. Znane powszechnie powiedzenie: małżeństwo to wieczny kompromis, niech nabierze mocy działania. W pierwszej kolejności należy uporządkować teren własnego ja. Jeżeli sami nie będziemy stawiali sobie wymagań i nie będziemy ich konsekwentnie realizować, nie oczekujmy zmian u współmałżonka. Jeżeli sami nie podejmiemy wysiłku pracy nad tym, co w nas słabe, czego się boimy i stale ukrywamy głęboko w środku, nie damy rady w chwilach, gdy nasze małżeństwo będzie potrzebowało podjęcia dojrzałych, mądrych wyzwań. Kompromis to partnerstwo, oparte na wolności, na szacunku drugiej osoby. Wspólne życie to zaspokajanie nie własnych, ale jej/jego potrzeb. To szczęście żony/męża jest dla nas najważniejsze. To dla współmałżonka jesteśmy wsparciem, jesteśmy plecami, o które zawsze można się oprzeć, gdy jest ciężko i nabrać sił, by dalej kroczyć szlakiem życia, którego szczytem jest wspólne zbawienie.